Użytkownik
Ja tam wole nie próbowac ich wywoływać chociaż i tak uważam, że to bzdury.
Offline
Wolisz ich nie wywoływać, czyli w pewien sposób jakby się ich obawiasz, co oznacza, że w jednak w nie wierzysz. Twierdzisz, że to bzdury, czyli tak, jakbyś nie wierzyła. Paradoks?
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.
Offline
Administrator
hm... myślę, że to dość typowy wśród ludzi odruch, coś w rodzaju ostrożności 'na wszelki wypadek' (w sensie: nie wierzę w przesądy, ale 'na wszelki wypadek' nie będę przechodzić pod drabiną albo uczyłam się na sprawdzian cały dzień i wszystko umiem, ale 'na wszelki wypadek' podłoże sobie jeszcze książkę pod poduszkę). chodzi, żeby się zabezpieczyć na wszelkie możliwe sposoby - zarówno praktycznie jak i 'metafizycznie'.
Offline
Moja bratowa ostatnio opowidała ze jej tato wywoływał duchy wraz se swoją kolezanka jak był młody w piwnicy. tego samego dnia dziewczyna tam weszła i już nie wróciła .. Ile w tym prawdy.. Dość duzo... Od tamtej pory poszukują jej ale nie moga znaleść a minąło juz ze 20-30 lat.
Offline
Moja mama też wywoływała duchy z koleżankami. Miały 15-16 lat. W pewnym momencie zadrżały talerze na stole i przerwały. Potem gdy mama wróciła do domu, babcia (czyli jej mama) powiedziała jakie mogą być konsekwencje tej "zabawy" i już nigdy tego nie powtórzyła.
Offline
Użytkownik
Tak, to prawda, że nie powinno się wywoływać duchów. Znam parę osób, które to robiło. Później duch nie chciał się odczepić i nawet zabrał niektórych ze sobą ... ;/ Lepiej tego nie róbcie, nie przekraczajcie tej granicy.
Bo ja chyba w nie wierzę, choć trudno mi się na ten temat wypowiadać, bo nigdy nie miałam z nimi styczności.
Offline
Ja nie miałam styczności z wywoływaniem duchów, ale bardzo chciałam. Razem z moją koleżanką już byłyśmy na to gotowe. Ja troche poczytałam na ten temat na necie, ale ona pochwaliła się tym swojej trenerce siatkówki i ta jej kategorycznie tego zabroniła. Powiedziała jej ze jej kolezanki wywoływały duchy i później jedna z nich dostala lęku wysokości gdy mogła chodzić po bardo wysokich górach,a druga bała się pasków. Bluzek w paski i wgl.
Trenerka bała się ze to może źle wpłynąć na mojej najs gre w siatkówkę.
Lęku, nie lenku ~ Kate
Offline
Kurcze, niby się w takie rzeczy nie wierzy, a jednak nie ma się tej pewności. Znam ludzi, którzy zbudowali piękny dom na starym cmentarzysku żydowskim i nie wprowadzali się do niego ponad rok, bo meble się ruszały i różne dziwne rzeczy zaczęły się tam dziać. Dopiero po egzorcyzmach był spokój...
Offline
no właśnie...
moja nauczycielka od niemieckiego... mówiła nam że w jej domu umarł czy tam gdzie stawiano jej dom znaleziona grób małego Niemca Martina.. i czasami ktoś trzaśnie drzwiami i takie tam rzeczy.
Offline
Ja też mam w domu jakiegoś ducha. Ale nie sprawia nam problemów. Tak nam się przynajmniej wydaje. Rok temu pewnego ranka mama zobaczyła na stole ponad 100 czeskich koron. Nikt w naszej rodzinie nie był w Czechach i jak do tej pory nikt nie przyznał się do tych pieniędzy. Mój brat kilka razy w nocy widział mężczyznę w drzwiach. Ja też raz kogoś widziałam. Wychodząc ze strychu przy wieży zauważyłam stojącego faceta w mundurze. Twarzy nie widziałam. Mogło mi się przewidzieć, po mrugnięciu już niczego nie było. U moich rodziców w pokoju jakieś 3 razy albo kable były odłączone od gniazdka, albo któryś był przecięty. Mam takie wrażenie, że to przez antyczne meble mojej babci. Zostały przywiezione niedługo po przeprowadzce. Może ktoś je miał i jest z nimi bardzo związany... Nie wiem. Dobrze, że nie jest tak źle. I oby nie było !
Offline
niom.. Wierze w duchy, ale moja ciocia powiedziała że uważa ze duchów boją się tylko ci którzy mają coś na sumieniu.,
A wgl.. to moja babcia raz w nocy zobaczyła swojego zmarłego dziadka i leżał koło niej i zasłaniał jej ręka usta zeby nie krzyczała. Tak się wystraszyła ze od tamtego dnia ma problemy z sercem.;(
Offline
Użytkownik
Wywoływałam duchy wiele razy - w szpitalu psychiatrycznym. Pamiętam, jak pierwszy raz nam się to udało... ogień w świeczce "wyleciał" nagle do góry, że aż został ślad na suficie. Na początku myślałam, że to po prostu pielęgniarka zapaliła nam światło (włączniki znajdują się tam na zewnątrz), jednak zrozumiałam swój błąd, kiedy poczułam ciepło na swoim ciele, powoli wędrujące do góry. Aż dziw, że zdołałam opisać tą sytuację tak wieloma słowami - przecież trwała ona zaledwie ułamek sekundy.Nigdy tego nie zapomnę, nie zapomnę również tego silnego przekonania, że ktoś - oprócz osób w kręgu - jest z nami, w tym pomieszczeniu.
Offline
Użytkownik
Ja też wierzę w duchy. Od dziecka byłam dosyć mocno wierząca.
Kiedyś, w przeddzień Wszystkich Świętych mój wujek urządził grilla. Byli tam moi rodzice, ja, moja siostra i siostra cioteczna oraz parę innych osób. Po jakimś czasie we trzy zaczęłyśmy się nudzić i poszłyśmy zagrać w pytanie, czy wyzwanie. Moja siostra wybrała wyzwanie, gdy wypadła jej kolej, a że było bardzo ciemno, była spora mgła i ja byłam dzieciuchem, to kazałam jej przejść się kilkanaście metrów w ciemności. Zrobiła to, a gdy odwróciła się tyłem do pola ( wujek mieszka na wsi, przy górzystym polu ) z mgły wyłoniła się kobieta. Wyglądem przypominała moją mamę, miała jednak dużo dłuższe włosy. Była bardzo blada, ręce miała wyciągnięte przed siebie i cała była szarawa. Kobieta była ogromna. Mam bardzo słaby wzrok, ale zobaczyłam ją wyraźnie. Zrobiła krok w naszą stronę, a wtedy siostra przyspieszyła. Prawie biegła, a gdy dotarła do mnie, kobieta rozpłynęła się w powietrzu. Chcę tylko powiedzieć, że moja siostra już wtedy nie bała się prawie niczego. Siostra cioteczna została wtedy na podwórku ( ona z kolei boi się wielu rzeczy, choć się do tego nie przyznaje ), więc nie mogła potwierdzić tego, co widziałam. A jednak byłam pewna. Zapytałam siostrę, dlaczego wtedy przyspieszyła. Odpowiedziała, że poczuła czyjąś obecność przed tym, gdy powiedziałam jej, co widziałam. Gdy kobieta szła w naszą stronę byłam spokojna, ale potem zaczęłam się bardzo bać, szczególnie, że było to w Halloween. Następnego dnia siostra i siostra cioteczna pokazały mi wgniecioną trawę tam, gdzie ją wtedy widziałam. Nie przyszło mi wtedy do głowy, żeby się o nią pomodlić.
Naprawdę, rozmyślałam nad tym wiele tygodni i w końcu uznałam, że się przewidziałam. A może raczej chciałam tak myśleć.
Offline
o rany... akurat czytam, gdy i mnie jest ciemno w pokoju... Idę po psa, będzie mi raźniej
a w ogóle to tak jest, gdy zdarzy nam się taka sytuacja to po jakimś czasie chyba dla własnego spokoju podświadomie zmieniamy to, co widzieliśmy w coś, co nam się przewidziało.
Offline