Byłyście na takowej? Jakie są Wasze wrażenia?
Która była najlepsza? A może najgorsza?
I jak wyglądałaby idealna?
Ja szczerze mówiąc... boję się chodzić na randki, choć jestem od 3 lat w związku. Pamiętam, że byłam z P. na pizzy, potem przeszliśmy się po mieście, całkiem miła sprawa.
Potem jeszcze dodam opis mojej idealnej randki
Offline
Administrator
ja chyba mam upodobania dość klasyczne, ale co tam, opiszę
bardzo podobała mi się randka z byłym, z którym byłam dwa lata temu - to była pierwsza randka, wcześniej poznaliśmy się przez znajomych, potem gadaliśmy przez neta, potem w końcu spotkanie. to było wieczorem, wcześniej miałam bardzo ciężki dzień, nawet się wahałam, czy nie odwołać... ale nie odwołałam i bardzo się cieszę. ujęło mnie to, że przyszedł w marynarce od garnituru, a ja wielbię facetów w garniakach (chociaż wtedy nie mógł tego jeszcze wiedzieć), poszliśmy na drinki, w trakcie wieczoru dostałam różę, a potem odprowadził mnie to drzwi i miło się żegnaliśmy, natomiast najfajniejsze było to, że gadało się tak, jak ze starymi znajomymi, od razu złapaliśmy świetny kontakt i to było super.
oprócz tego bardzo lubię, gdy po randce wysyłam (i dostaję) smsa z podziękowaniem za miły wieczór, to takie fajne
bardzo miło wspominam też randkę, na której facet zabrał mnie do muzeum samolotów, bo idealnie trafił w mój gust (z facetem nic nie wyszło, ale randka była spoks ^^).
Offline
Chciałabym, żeby chłopak przyszedł po mnie do domu z kwiatem i zabrał na spacer/kawę, porozmawiał ze mną, czymś mnie zaskoczył (byle się nie przechwalał), rozbawił.
Niestety, pierwsza część raczej się nie zdarzy, bo w ciągu 4 godzinnej jazdy mojego chłopaka do mnie, kwiatek by ucierpiał solidnie
Offline
Ja tak jak BS, bardzo lubię tak klasycznie, romantycznie. I jak Cleo, zwykły spacer... Tak na spokojnie. I kwiaty... Nie rozumiem jak można nie lubić dostawać kwiatów. Mówią, że to już przeżytek, bo kwiat przecież i tak zaraz zwiędnie to co to za prezent. Dla mnie liczy się gest, kiedy je dostaję od mojego TŻ to czuję się jak księżniczka ) I tak naprawdę nie musi być z kwiaciarni. Chciałabym nawet, żeby zrobił sam bukiet z kwiatów zerwanych na łące )
I tak... Facet w garniturze - uwielbiam!
Moja pierwsza randka była w kinie. Byliśmy na Avatarze. Z filmu prawie nic nie pamiętam. Cały czas się stresowałam, bo to była moja pierwsza w życiu randka. Potem wyszliśmy, chodziliśmy za ręce, gadalismy. I rozstaliśmy się na dworcu. W sumie... Nic specjalnego. Pamiętam właśnie to, że się stresowałam. Dziwnie się czułam.
Natomiast z moim TŻ to spotkanie było spontaniczne. Po prostu pewnego dnia byłam umówiona na wizytę u dermatologa. Ojciec mnie wtedy wiózł, ale najpierw musiał wstąpić do pracy i czekałam w galerii Mokotów. A mój facet mieszkał wtedy jeszcze niedaleko tej galerii. Napisałam do niego smsa, że tam jestem i jeśli ma ochote to niech wstąpi. Nie pamiętam co dokładnie odpisał, ale było to mniej więcej "już jadę" . Czekałam na niego przy fontannie podekscytowana. I kiedy go zobaczyłam... Ten uśmiech na jego twarzy. Od razu zmiękłam Ten widok zapamiętam do końca życia.
Ojca zostawiłam w pracy, a S pojechał ze mną do szpitala. Potem pojechaliśmy do parku i sobie pospacerowaliśmy. Było bardzo miło.
Offline
Administrator
Cleo napisał:
Niestety, pierwsza część raczej się nie zdarzy, bo w ciągu 4 godzinnej jazdy mojego chłopaka do mnie, kwiatek by ucierpiał solidnie
ha! na szczęście dla par "dojeżdzających" na wielu stacjach benzynowych są teraz przenośne kwiaciarnie - może więc dacie radę ^^
Kate napisał:
Ja tak jak BS, bardzo lubię tak klasycznie, romantycznie. I jak Cleo, zwykły spacer... Tak na spokojnie. I kwiaty... Nie rozumiem jak można nie lubić dostawać kwiatów. Mówią, że to już przeżytek, bo kwiat przecież i tak zaraz zwiędnie to co to za prezent. Dla mnie liczy się gest, kiedy je dostaję od mojego TŻ to czuję się jak księżniczka )
tego tłumaczenia, że zwiędnie, też nie rozumiem (i nie ogarniam jak to może być powód, że ktoś nie lubi kwiatów). ale rozumiem np. motywacje mojej koleżanki, która nie lubi ciętych roślin z powodów ekologicznych.
ja generalnie lubię dostawać kwiaty - nie tylko od faceta swojego, mogą być też takie bez podtekstu romantycznego, prezentowe.
Kate napisał:
I tak... Facet w garniturze - uwielbiam!
<3
Offline
Użytkownik
Pytanie, jakie są wyznaczniki w rozpoznawaniu, czy to randka, czy też zwyczajne spotkanie?
Offline
Administrator
Ewangelina napisał:
Pytanie, jakie są wyznaczniki w rozpoznawaniu, czy to randka, czy też zwyczajne spotkanie?
pewnie zależy dla kogo, każdy rozpoznaje po swojemu... jak dla mnie wyznacznik jest przede wszystkim "osobowy", tj. randki odbywają się między osobami, które są sobą zainteresowane w jakiś romantyczny sposób (a więc np. chcą być razem, czują do siebie pociąg fizyczny, albo już są razem, etc.) zaś zwyczajne spotkania dotyczą kumpli, kolegów, przyjaciół.
a żeby tak konkretniej... hm, zwyczajne spotkania zwykle nie zawierają pocałunków czy trzymania się za rękę czy motylków w brzuchu.
Offline
Dla mnie randką może być równie dobrze spotkanie w domu, kiedy jedno z pary ugotuje dla drugiej osoby coś smacznego, a przy spożywaniu oglądnie się jakiś film
Offline
Administrator
Cleo napisał:
Dla mnie randką może być równie dobrze spotkanie w domu, kiedy jedno z pary ugotuje dla drugiej osoby coś smacznego, a przy spożywaniu oglądnie się jakiś film
dokładnie! (albo jak się wspólnie gotuje ^^)
bo nie chodzi o to gdzie, ani co się robi, tylko z kim.
Offline
Wspólne gotowanie jest spoko Ja rozbijam filety na kotlety, a mój P. smaży, doprawia i świetnie się przy tym bawimy i rozmawiamy.
Offline
Cleo napisał:
Wspólne gotowanie jest spoko Ja rozbijam filety na kotlety, a mój P. smaży, doprawia i świetnie się przy tym bawimy i rozmawiamy.
też to bardzo lubię )
Offline
Administrator
Cleo napisał:
Wspólne gotowanie jest spoko Ja rozbijam filety na kotlety, a mój P. smaży, doprawia i świetnie się przy tym bawimy i rozmawiamy.
to takie zaawansowane gotowanie... u mnie szczytem marzeń jest wspólne robienie frytek (otworzyć torbę -> wrzucić do frytkownicy -> patrzeć jak się robią).
Offline
Black Star napisał:
Cleo napisał:
Wspólne gotowanie jest spoko Ja rozbijam filety na kotlety, a mój P. smaży, doprawia i świetnie się przy tym bawimy i rozmawiamy.
to takie zaawansowane gotowanie... u mnie szczytem marzeń jest wspólne robienie frytek (otworzyć torbę -> wrzucić do frytkownicy -> patrzeć jak się robią).
hahaha rozwaliło mnie to w sumie, pyszna sprawa!
Offline
Ja w ogóle chciałabym zabrać mojego P. na piknik. Jedzenie na świeżym powietrzu jest bardzo przyjemne.
Offline