Cleo - 2014-07-23 20:41:07

Byłyście na takowej? Jakie są Wasze wrażenia?
Która była najlepsza? A może najgorsza?
I jak wyglądałaby idealna?

Ja szczerze mówiąc... boję się chodzić na randki, choć jestem od 3 lat w związku. Pamiętam, że byłam z P. na pizzy, potem przeszliśmy się po mieście, całkiem miła sprawa.

Potem jeszcze dodam opis mojej idealnej randki ;)

Black Star - 2014-07-25 21:37:28

ja chyba mam upodobania dość klasyczne, ale co tam, opiszę :)
bardzo podobała mi się randka z byłym, z którym byłam dwa lata temu - to była pierwsza randka, wcześniej poznaliśmy się przez znajomych, potem gadaliśmy przez neta, potem w końcu spotkanie. to było wieczorem, wcześniej miałam bardzo ciężki dzień, nawet się wahałam, czy nie odwołać... ale nie odwołałam i bardzo się cieszę. ujęło mnie to, że przyszedł w marynarce od garnituru, a ja wielbię facetów w garniakach (chociaż wtedy nie mógł tego jeszcze wiedzieć), poszliśmy na drinki, w trakcie wieczoru dostałam różę, a potem odprowadził mnie to drzwi i miło się żegnaliśmy, natomiast najfajniejsze było to, że gadało się tak, jak ze starymi znajomymi, od razu złapaliśmy świetny kontakt i to było super.

oprócz tego bardzo lubię, gdy po randce wysyłam (i dostaję) smsa z podziękowaniem za miły wieczór, to takie fajne :)

bardzo miło wspominam też randkę, na której facet zabrał mnie do muzeum samolotów, bo idealnie trafił w mój gust (z facetem nic nie wyszło, ale randka była spoks ^^).

Cleo - 2014-07-26 19:22:11

Chciałabym, żeby chłopak przyszedł po mnie do domu z kwiatem i zabrał na spacer/kawę, porozmawiał ze mną, czymś mnie zaskoczył (byle się nie przechwalał), rozbawił.

Niestety, pierwsza część raczej się nie zdarzy, bo w ciągu 4 godzinnej jazdy mojego chłopaka do mnie, kwiatek by ucierpiał solidnie :D

Kate - 2014-07-27 20:17:33

Ja tak jak BS, bardzo lubię tak klasycznie, romantycznie. I jak Cleo, zwykły spacer... Tak na spokojnie. I kwiaty... Nie rozumiem jak można nie lubić dostawać kwiatów. Mówią, że to już przeżytek, bo kwiat przecież i tak zaraz zwiędnie to co to za prezent. Dla mnie liczy się gest, kiedy je dostaję od mojego TŻ to czuję się jak księżniczka :)) I tak naprawdę nie musi być z kwiaciarni. Chciałabym nawet, żeby zrobił sam bukiet z kwiatów zerwanych na łące :))
I tak... Facet w garniturze - uwielbiam!

Moja pierwsza randka była w kinie. Byliśmy na Avatarze. Z filmu prawie nic nie pamiętam. Cały czas się stresowałam, bo to była moja pierwsza w życiu randka. Potem wyszliśmy, chodziliśmy za ręce, gadalismy. I rozstaliśmy się na dworcu. W sumie... Nic specjalnego. Pamiętam właśnie to, że się stresowałam. Dziwnie się czułam.

Natomiast z moim TŻ to spotkanie było spontaniczne. Po prostu pewnego dnia byłam umówiona na wizytę u dermatologa. Ojciec mnie wtedy wiózł, ale najpierw musiał wstąpić do pracy i czekałam w galerii Mokotów. A mój facet mieszkał wtedy jeszcze niedaleko tej galerii. Napisałam do niego smsa, że tam jestem i jeśli ma ochote to niech wstąpi. Nie pamiętam co dokładnie odpisał, ale było to mniej więcej "już jadę" :D:D. Czekałam na niego przy fontannie podekscytowana. I kiedy go zobaczyłam... Ten uśmiech na jego twarzy. Od razu zmiękłam :) Ten widok zapamiętam do końca życia.
Ojca zostawiłam w pracy, a S pojechał ze mną do szpitala. Potem pojechaliśmy do parku i sobie pospacerowaliśmy. Było bardzo miło.

Black Star - 2014-07-27 21:11:18

Cleo napisał:

Niestety, pierwsza część raczej się nie zdarzy, bo w ciągu 4 godzinnej jazdy mojego chłopaka do mnie, kwiatek by ucierpiał solidnie :D

ha! na szczęście dla par "dojeżdzających" na wielu stacjach benzynowych są teraz przenośne kwiaciarnie - może więc dacie radę ^^

Kate napisał:

Ja tak jak BS, bardzo lubię tak klasycznie, romantycznie. I jak Cleo, zwykły spacer... Tak na spokojnie. I kwiaty... Nie rozumiem jak można nie lubić dostawać kwiatów. Mówią, że to już przeżytek, bo kwiat przecież i tak zaraz zwiędnie to co to za prezent. Dla mnie liczy się gest, kiedy je dostaję od mojego TŻ to czuję się jak księżniczka :))

tego tłumaczenia, że zwiędnie, też nie rozumiem (i nie ogarniam jak to może być powód, że ktoś nie lubi kwiatów). ale rozumiem np. motywacje mojej koleżanki, która nie lubi ciętych roślin z powodów ekologicznych.

ja generalnie lubię dostawać kwiaty - nie tylko od faceta swojego, mogą być też takie bez podtekstu romantycznego, prezentowe.

Kate napisał:

I tak... Facet w garniturze - uwielbiam!

<3

Ewangelina - 2014-07-28 13:51:32

Pytanie, jakie są wyznaczniki w rozpoznawaniu, czy to randka, czy też zwyczajne spotkanie?

Black Star - 2014-07-28 14:28:19

Ewangelina napisał:

Pytanie, jakie są wyznaczniki w rozpoznawaniu, czy to randka, czy też zwyczajne spotkanie?

pewnie zależy dla kogo, każdy rozpoznaje po swojemu... jak dla mnie wyznacznik jest przede wszystkim "osobowy", tj. randki odbywają się między osobami, które są sobą zainteresowane w jakiś romantyczny sposób (a więc np. chcą być razem, czują do siebie pociąg fizyczny, albo już są razem, etc.) zaś zwyczajne spotkania dotyczą kumpli, kolegów, przyjaciół.

a żeby tak konkretniej... hm, zwyczajne spotkania zwykle nie zawierają pocałunków czy trzymania się za rękę czy motylków w brzuchu.

Cleo - 2014-07-28 15:29:41

Dla mnie randką może być równie dobrze spotkanie w domu, kiedy jedno z pary ugotuje dla drugiej osoby coś smacznego, a przy spożywaniu oglądnie się jakiś film ;)

Black Star - 2014-07-28 15:44:19

Cleo napisał:

Dla mnie randką może być równie dobrze spotkanie w domu, kiedy jedno z pary ugotuje dla drugiej osoby coś smacznego, a przy spożywaniu oglądnie się jakiś film ;)

dokładnie! (albo jak się wspólnie gotuje ^^)
bo nie chodzi o to gdzie, ani co się robi, tylko z kim.

Cleo - 2014-07-28 15:54:28

Wspólne gotowanie jest spoko :D Ja rozbijam filety na kotlety, a mój P. smaży, doprawia i świetnie się przy tym bawimy i rozmawiamy.

Kate - 2014-07-28 18:00:42

Cleo napisał:

Wspólne gotowanie jest spoko :D Ja rozbijam filety na kotlety, a mój P. smaży, doprawia i świetnie się przy tym bawimy i rozmawiamy.

też to bardzo lubię :))

Black Star - 2014-07-30 10:40:03

Cleo napisał:

Wspólne gotowanie jest spoko :D Ja rozbijam filety na kotlety, a mój P. smaży, doprawia i świetnie się przy tym bawimy i rozmawiamy.

to takie zaawansowane gotowanie... u mnie szczytem marzeń jest wspólne robienie frytek (otworzyć torbę -> wrzucić do frytkownicy -> patrzeć jak się robią).

Kate - 2014-08-04 16:08:49

Black Star napisał:

Cleo napisał:

Wspólne gotowanie jest spoko :D Ja rozbijam filety na kotlety, a mój P. smaży, doprawia i świetnie się przy tym bawimy i rozmawiamy.

to takie zaawansowane gotowanie... u mnie szczytem marzeń jest wspólne robienie frytek (otworzyć torbę -> wrzucić do frytkownicy -> patrzeć jak się robią).

hahaha rozwaliło mnie to :D w sumie, pyszna sprawa!

Cleo - 2014-08-04 16:25:09

Ja w ogóle chciałabym zabrać mojego P. na piknik. Jedzenie na świeżym powietrzu jest bardzo przyjemne.

Livvy - 2014-08-04 22:20:31

Ja zawsze mam dylemat piknikowy: bo w sumie to nawet urocze,  i jedzenie na powietrzu smakuje lepiej... a z drugiej strony te wszystkie owady...

Black Star - 2014-08-04 23:44:41

niestety też tak mam - podoba mi się idea, podoba mi się jak to wygląda w filmie, ale sama... nawet jeżeli jem u siebie na tarasie, to i tak zawsze obawiam się, że jakiś pająk wejdzie mi do talerza. brrr.

Kate napisał:

Black Star napisał:

Cleo napisał:

Wspólne gotowanie jest spoko :D Ja rozbijam filety na kotlety, a mój P. smaży, doprawia i świetnie się przy tym bawimy i rozmawiamy.

to takie zaawansowane gotowanie... u mnie szczytem marzeń jest wspólne robienie frytek (otworzyć torbę -> wrzucić do frytkownicy -> patrzeć jak się robią).

hahaha rozwaliło mnie to :D w sumie, pyszna sprawa!

nie ma się co rozwalać, takie mam "umiejętności" :D

Ewangelina - 2014-08-07 20:09:43

Z tego co piszecie wnioskuję że byłam na randce wiele razy, będąc tego nieświadoma. :D

Black Star - 2014-08-19 17:43:59

reaktywuję temat, bo akurat przeczytałam w babskiej prasie zabawny artykuł o randkach w ciemno i tak mi się skojarzyło - byłyście/byliście kiedyś na takowej? czy to fajne? :)

Cleo - 2014-08-20 09:49:47

Nie, nie byłam, ale w sobotę udało mi się wyjść z moim P.! (w końcu!!)
Najpierw pojechaliśmy do Katowic, do przypadkowo znalezionej knajpy na FB. Jest w niej kilka rodzajów konsol, podają drinki nazwane imionami pokemonów, ale nie jest to kiczowate, ma swój klimat :D
P. sobie grał, ja popijałam colę i oglądałam jego wyścigi. Potem przeszliśmy przez całe Katowice, wstąpiliśmy na kebab (w końcu po 3 latach się udało, haha!) :D
Było szalenie miło i mogłabym tak co weekend ;)

Black Star - 2014-08-21 21:59:25

ooo, brzmi naprawdę uroczo <3
knajpa przypomina mi z opisu klimatu krakowskiego HEXa, choć tam idą raczej w planszówki i tego rodzaju zabawy ^^

Cleo - 2014-08-21 22:31:18

Planszówki też się tam "działy" :D Chciałabym jeszcze tam pójść. Nie jestem fanką gier ani konsol, ale po prostu było mi tam miło ^^

Kate - 2014-08-22 11:12:51

Wooow. Z miłą chęcią poszłabym do takiej knajpki, ja lubię gry :D

Cleo - 2014-08-22 11:37:17

Lepiej powiedz, jak było wczoraj na randce w włoskiej knajpie z S. :P

Kate - 2014-08-23 08:21:13

Cleo napisał:

Lepiej powiedz, jak było wczoraj na randce w włoskiej knajpie z S. :P

zapomniałam :D
Tak jak wspominałam w innym temacie - to był spontan. Bardzo zdenerwowałam się po rozmowie z mamą. Zwykłe nieporozumienie i tyle. Ale jednak. Do tego doszły bóle brzucha znowu... W każdym razie zadzwoniłam do S., który akurat skończył pracę i jakieś 30 minut później był u mnie w domu. Od razu oznajmił, żebym się przyszykowała, bo mnie zabiera do restauracji :D Pojechaliśmy do Podkowy Leśnej. Zamówiliśmy na przystawkę pieczywo czosnkowe. No takiego to jeszcze nie jadłam - nie było to zwykłe pieczywo, tylko takie ciasto od pizzy w paskach, złożone, w środku masło czosnkowe i troszkę delikatnego sera. Potem danie główne. Dużo rozmawialiśmy i o wiele lepiej się poczułam. Dał mi swoją bluzę, bo było mi zimno... Strasznie zmarzłam tego dnia. Spontanicznie i romantycznie. Myślałam, że znowu się załamię, ale po tym wyjściu nabrałam optymistycznego podejścia. S. wyjaśnił mi, że muszę porozmawiać z mamą, że najprawdopodobniej doszło do głupiego nieporozumienia. Powiedział mi, że mama miała ciężki dzień w pracy (wie, bo remontuje mieszkanie blisko pracy mojej mamy i ją odwiedza). Jak wróciliśmy, pogadałam z mamą i jest ok.
Nic w sumie nadzwyczajnego, ale czas spędziłam bardzo przyjemnie... :)

Black Star - 2014-08-23 12:26:11

Kate napisał:

Cleo napisał:

Lepiej powiedz, jak było wczoraj na randce w włoskiej knajpie z S. :P

zapomniałam :D
Tak jak wspominałam w innym temacie - to był spontan. Bardzo zdenerwowałam się po rozmowie z mamą. Zwykłe nieporozumienie i tyle. Ale jednak. Do tego doszły bóle brzucha znowu... W każdym razie zadzwoniłam do S., który akurat skończył pracę i jakieś 30 minut później był u mnie w domu. Od razu oznajmił, żebym się przyszykowała, bo mnie zabiera do restauracji :D Pojechaliśmy do Podkowy Leśnej. Zamówiliśmy na przystawkę pieczywo czosnkowe. No takiego to jeszcze nie jadłam - nie było to zwykłe pieczywo, tylko takie ciasto od pizzy w paskach, złożone, w środku masło czosnkowe i troszkę delikatnego sera. Potem danie główne. Dużo rozmawialiśmy i o wiele lepiej się poczułam. Dał mi swoją bluzę, bo było mi zimno... Strasznie zmarzłam tego dnia. Spontanicznie i romantycznie. Myślałam, że znowu się załamię, ale po tym wyjściu nabrałam optymistycznego podejścia. S. wyjaśnił mi, że muszę porozmawiać z mamą, że najprawdopodobniej doszło do głupiego nieporozumienia. Powiedział mi, że mama miała ciężki dzień w pracy (wie, bo remontuje mieszkanie blisko pracy mojej mamy i ją odwiedza). Jak wróciliśmy, pogadałam z mamą i jest ok.
Nic w sumie nadzwyczajnego, ale czas spędziłam bardzo przyjemnie... :)

myślę, że brzmi uroczo <3

Kate - 2014-08-23 14:54:35

Black Star napisał:

Kate napisał:

Cleo napisał:

Lepiej powiedz, jak było wczoraj na randce w włoskiej knajpie z S. :P

zapomniałam :D
Tak jak wspominałam w innym temacie - to był spontan. Bardzo zdenerwowałam się po rozmowie z mamą. Zwykłe nieporozumienie i tyle. Ale jednak. Do tego doszły bóle brzucha znowu... W każdym razie zadzwoniłam do S., który akurat skończył pracę i jakieś 30 minut później był u mnie w domu. Od razu oznajmił, żebym się przyszykowała, bo mnie zabiera do restauracji :D Pojechaliśmy do Podkowy Leśnej. Zamówiliśmy na przystawkę pieczywo czosnkowe. No takiego to jeszcze nie jadłam - nie było to zwykłe pieczywo, tylko takie ciasto od pizzy w paskach, złożone, w środku masło czosnkowe i troszkę delikatnego sera. Potem danie główne. Dużo rozmawialiśmy i o wiele lepiej się poczułam. Dał mi swoją bluzę, bo było mi zimno... Strasznie zmarzłam tego dnia. Spontanicznie i romantycznie. Myślałam, że znowu się załamię, ale po tym wyjściu nabrałam optymistycznego podejścia. S. wyjaśnił mi, że muszę porozmawiać z mamą, że najprawdopodobniej doszło do głupiego nieporozumienia. Powiedział mi, że mama miała ciężki dzień w pracy (wie, bo remontuje mieszkanie blisko pracy mojej mamy i ją odwiedza). Jak wróciliśmy, pogadałam z mamą i jest ok.
Nic w sumie nadzwyczajnego, ale czas spędziłam bardzo przyjemnie... :)

myślę, że brzmi uroczo <3

dzięki :) i tak było !

Livvy - 2014-09-09 11:23:03

Jako że mam już spokój po biochemii, to może też się podzielę opowieściami o moich pierwszych UDANYCH randkach :D
Zrobiliśmy sobie z R. gotowaną randkę ;) Robiliśmy japoński obiad dla nas i dla moich rodziców (tak się wkupuje w łaski teściów!) - nikuyjaga i onigiri z tuńczykiem. Ja osobiście uważam się za kulinarne beztalencie, on pracował w restauracji, więc się na gotowaniu zna... w sumie myślałam, że moja rola zakończy się po zrobieniu zakupów, ale nie - uznał, że mam robić za pomocnika. I w sumie zabawa była genialna ;) Lepienie kulek ryżowych (trójkąty nam nie chciały wyjść...), zawijanie ich w nori, próbowanie dania, krojenie warzyw... Mam wrażenie, że to będzie mój ulubiony typ randki :D A jak taki obiad później smakuje!

Kate - 2014-09-23 11:19:03

Oooo Livvy super! Przyjemne z pożytecznym! Brzmi bardzo smacznie :D

Cleo - 2015-01-06 10:29:37

https://41.media.tumblr.com/1fc3826fcb8 … o1_500.jpg

Idealnie obrazuje mój ulubiony typ randek.

Kate - 2015-01-06 16:25:56

Cleo napisał:

https://41.media.tumblr.com/1fc3826fcb8c034f2c2b854844c42097/tumblr_n1k7n4uYS71sqndv1o1_500.jpg

Idealnie obrazuje mój ulubiony typ randek.

hehehe, też bardzo lubię! takie leniwe randki :D

Livvy - 2015-01-07 11:22:40

Ja bardzo nie lubię punktu "get drunk" :D poza tym jest bardzo super, leżeć, tulić się i oglądać :) albo rozmawiać

Black Star - 2015-01-17 01:58:01

Livvy napisał:

Ja bardzo nie lubię punktu "get drunk" :D poza tym jest bardzo super, leżeć, tulić się i oglądać :) albo rozmawiać

myślę, że autor obrazka nie miał na myśli jakichś pijackich szałów, a raczej "sączymy sobie razem winko"? mam nadzieję, znaczy. ;)

Cleo - 2015-01-17 11:00:10

Zgadza się, BSiu :D

Swoją drogą, niedługo spotykam się z P., który z okazji mojego święta zaplanował mi cały dzień z atrakcjami, czytaj: randka też w to wchodzi :D Relacja już 1 lutego :D

Ewangelina - 2015-01-17 11:01:49

Cleo, potem zrelacjonuj. :)

Black Star - 2015-01-21 16:07:20

Cleo napisał:

Swoją drogą, niedługo spotykam się z P., który z okazji mojego święta zaplanował mi cały dzień z atrakcjami, czytaj: randka też w to wchodzi :D Relacja już 1 lutego :D

uroczo <3 udanego randkowania i relacja koniecznie, czekamy niecierpliwie ^_^

Cleo - 2015-02-02 11:22:44

Ok, wczoraj miałam opisać, jak było, jednak miałam małą przeszkodę.
Wieczór był uroczy. Poszliśmy na zakupy, wybrał mi śliczną bluzę. Poszliśmy do kina, obejrzeliśmy "Pingwiny z Madagaskaru" (uwielbiam ten serial, więc byłam zadowolona). Po kilkunastu minutach chodzenia po całym mieście, wstąpiliśmy do azjatyckiej knajpy. Wzięłam sobie sajgonki, sok, frytki, P. miał kurczaka na ostro. Wróciliśmy pociągiem do domu, zjedliśmy kolację, obejrzeliśmy kolejny film, padłam ze zmęczenia.

Black Star - 2015-02-05 20:53:49

Cleo napisał:

Ok, wczoraj miałam opisać, jak było, jednak miałam małą przeszkodę.
Wieczór był uroczy. Poszliśmy na zakupy, wybrał mi śliczną bluzę. Poszliśmy do kina, obejrzeliśmy "Pingwiny z Madagaskaru" (uwielbiam ten serial, więc byłam zadowolona). Po kilkunastu minutach chodzenia po całym mieście, wstąpiliśmy do azjatyckiej knajpy. Wzięłam sobie sajgonki, sok, frytki, P. miał kurczaka na ostro. Wróciliśmy pociągiem do domu, zjedliśmy kolację, obejrzeliśmy kolejny film, padłam ze zmęczenia.

cieszę się, że było uroczo ^_^
i popieram, że 'pingwiny' bardzo fajne :)

GotLink.pl