Ooo...to teraz jest dzień? xD
Ah, zapomniałam, że w Twoim królestwie jest inna strefa czasowa ;P
Offline
Administrator
Dokladnie tak. ^^
No, to moze coś nowego:
Triss: Czy! Możecie! Mnie! Przez! Chwilę! Posłuchać!?
Lusine: No nie wiem.
Cleo: Trzeba by to przemyśleć.
Liv: Zarządzam tajne głosowanie. Kto jest za?
Bs: Za czym?
Cleo: No jak?! Nie wiesz? Gdzie byłaś kiedy o tym rozmawiałyśmy?
Bs (rozmarzona): Na haju...
Triss: O czym my właściwie rozmawiamy?
Kate: O tym.
Mary: A mi się zdawało, że o tamtym.
Liv: Siamtym.
Lusine: Hę?
(nagle...)
Słychać głos: OMG! OMG! A CO WY TU ROBICIE?!
Bs (odwraca się powoli): Nie, nie, nie, nie, nie!
(a tam... Nika i Sven!)
Nika: Siema Bs, co wy tu robicie??
Bs (wzdycha ciężko): Zabijcie mnie. Zabijcie mnie i utopcie, potem spalcie i wyrzućcie przez okno.
Sven: To się da załatwić.
Kate: Taka miernota umysłowa, a tak się ciska! Foch.
Cleo: A co WY tu robicie, eh? I za jakie grzechy przyszło mi się z wami spotkać?
Nika: My mamy miesiąc miodowy.
Liv: A czy wy nie mieliście już kiedys miesiąca miodowego?
Nika: Tak, ale teraz mamy drugi. Bo Sven przeżywa drugą młodość.
Mary: Hę?
Kate: Nie pytaj.
Lusine: Kto pyta nie błądzi!
Cleo: Kto ma voodkę ten rządzi!
Nika: Tak, khem. Ale nie spodziewalam się was tu spotkać. To nieładnie tak się szlajać po świecie. I, Black, czy nie powinnas być w szkole?
Bs (pewnie): Nie.
Nika (podejrzliwie): Na pewno? A czy ty nie masz w tym roku jakiejś matury?
Bs (zastanawia się): Jakąś chyba mam.
Sven: To powinnaś się uczyć.
Bs: Spoko ziom, mam swój system.
Cleo: O, jaki?
Bs: Sześć P!
Mary: CO?
Bs: Sześć P - Pić Piwo, Palić Papierosy, Pie*rzyć Profesorów!
Liv: Hę??
Triss (zaszokowana|): Tak. Ekm. Hm, no, tego. Pominę to wyrozumiałym milczeniem. W każdym razie jesteśmy tu, żeby ożywić Voldka.
Nika: A co, Voldek nie żyje?
Kate: No, chyba coś go załatwiło, bodajże. Chyba traktor na polu.
Triss (smętnie): Nieprawda. Zginął śmiercią tragiczną.
Liv: Co to znaczy „śmiercią tragiczną”?
Bs: To jest wtedy, kiedy zabraknie Ci voodki.
KOMA! Z CYTATEM! PLEASE!
Offline
Administrator
Nika: Uhum. I teraz chcecie go przywrócić do życia?
Lusine: Mhm. Mamy cały rytuał.
Sven (do Niki): Lepiej zwiewajmy, zanim coś tu wybuchnie!
Nika: Racja. I, Bs, ucz się choć trochę. Nauka ważna rzecz.
Sven: Tak, i pamiętaj: Masz coś wyryć na pamięć? Zrób z tego mapę bitową!
(oddalają się)
Bs (wykonuje obraźliwy gest środkowym palcem): A BU LU LU!!!!!!
Nika (odwraca się): Ty się nie śmiej! To nie jest mała rzecz! A wiesz, że córce psa cioci koleżanki cioci wujka pani ze sklepu na targowisku to zabrakło jednej sto trzydziestej siódmej punkta, żeby się dostać na studia??! Wiesz??!
Bs: Zmiataj z tą matematyką, poczwaro bagienna!
Nika: Kiedyś mi podziękujesz za zainteresowanie. Bo tak na oko...
Bs: Ja ci dam oko! Oko to ci zaraz wypadnie!
Liv: Jakieś problemy z emocjami?!
Bs: Żeby tylko! TO (pokazuje na Svena i Nikę) jest mój problem.
Lusine: Na problemy jest tylko jeden niezawodny sposób.
Cleo: KAŁACH!
Sven: Eeee... tak, tego. Chyba naprawdę powinniśmy już iść.
Nika: Zdecydowanie.
(odchodzą)
Mary: Hm, to może zabierzemy się w końcu do rytuału przywrócenia, czy jak-tam-temu-było?
Liv: Bo co?
Lusine: Zachodzi słońce.
Triss: To ja je gonie.
Mary: Ale JAK?
Cleo: Jak to takie zwierzę.
Bs: Nie, to chyba ptak.
Liv: A ja wam mówię, że to ssak.
Lusine: Ssak, rak, nieborak! (skacze)
Kate: O.o Szoker. Ale serio, zaczynajmy.
*foch* a gdzie komy?
Offline
Black Star napisał:
Bs (wykonuje obraźliwy gest środkowym palcem): A BU LU LU!!!!!!
Odstraszacz nieproszonych gości?
Black Star napisał:
Nika (odwraca się): Ty się nie śmiej! To nie jest mała rzecz! A wiesz, że córce psa cioci koleżanki cioci wujka pani ze sklepu na targowisku to zabrakło jednej sto trzydziestej siódmej punkta, żeby się dostać na studia??! Wiesz??!
A to jest główny problem połowy ludzkości... : p ile można xD
Black Star napisał:
Liv: Jakieś problemy z emocjami?!
Bs: Żeby tylko! TO (pokazuje na Svena i Nikę) jest mój problem.
Lusine: Na problemy jest tylko jeden niezawodny sposób.
Cleo: KAŁACH!
Uniwersalne rozwiązanie x)
Black Star napisał:
Mary: Hm, to może zabierzemy się w końcu do rytuału przywrócenia, czy jak-tam-temu-było?
Liv: Bo co?
Lusine: Zachodzi słońce.
Triss: To ja je gonie.
Ale jestem inteligentna. -.-
Black Star napisał:
Kate: O.o Szoker. Ale serio, zaczynajmy.
Heri ap! Ile mogę bez tego męża żyć?
Offline
Administrator
Triss napisał:
Black Star napisał:
Kate: O.o Szoker. Ale serio, zaczynajmy.
Heri ap! Ile mogę bez tego męża żyć?
Jakoś sobie żyjesz.
Widziałam Cię wczoraj w nocnym klu.... w kawiarni, znaczy, i wyglądałaś na szczęśliwą.
KOMA, KOMA!
Offline
Użytkownik
Black Star napisał:
Nika: Uhum. I teraz chcecie go przywrócić do życia?
Lusine: Mhm. Mamy cały rytuał.
Sven (do Niki): Lepiej zwiewajmy, zanim coś tu wybuchnie!
Ja wiem co wybuchnie! Oni !
Black Star napisał:
Nika: Racja. I, Bs, ucz się choć trochę. Nauka ważna rzecz.
Przynajmniej nikt się mądrych nie czepia...
Black Star napisał:
Bs (wykonuje obraźliwy gest środkowym palcem): A BU LU LU!!!!!!
Mózg mi się zlansował, wyprostował i spłaszczył
Black Star napisał:
Nika (odwraca się): Ty się nie śmiej! To nie jest mała rzecz! A wiesz, że córce psa cioci koleżanki cioci wujka pani ze sklepu na targowisku to zabrakło jednej sto trzydziestej siódmej punkta, żeby się dostać na studia??! Wiesz??!
Rany! Ludzie to mają problemy...
Black Star napisał:
Bs: Zmiataj z tą matematyką, poczwaro bagienna!
Nika: Kiedyś mi podziękujesz za zainteresowanie. Bo tak na oko...
Bs: Ja ci dam oko! Oko to ci zaraz wypadnie!
Tak na oko to ja ją mogę nadziać
Black Star napisał:
Liv: Jakieś problemy z emocjami?!
Bs: Żeby tylko! TO (pokazuje na Svena i Nikę) jest mój problem.
Lusine: Na problemy jest tylko jeden niezawodny sposób.
Cleo: KAŁACH!
Kałach zawsze dobry .
Black Star napisał:
Mary: Hm, to może zabierzemy się w końcu do rytuału przywrócenia, czy jak-tam-temu-było?
Świetny pomysł! Nie lubię jak umarlaki u mnie siedzą za długo , a jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności on nawiedza właśnie MNIE !!!
Black Star napisał:
Lusine: Zachodzi słońce.
Triss: To ja je gonie.
Buhahaha !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Black Star napisał:
Mary: Ale JAK?
Cleo: Jak to takie zwierzę.
Bs: Nie, to chyba ptak.
Liv: A ja wam mówię, że to ssak.
Lusine: Ssak, rak, nieborak! (skacze)
A co za różnica .
Black Star napisał:
Kate: O.o Szoker. Ale serio, zaczynamy
No nareszcie coś mądrego...
Dobra. Daj już następny . Możesz mnie nawet to wkręcić (to będę częściej wpadać xD).
Offline
Administrator
Soullie napisał:
Black Star napisał:
Bs (wykonuje obraźliwy gest środkowym palcem): A BU LU LU!!!!!!
Mózg mi się zlansował, wyprostował i spłaszczył
Tak mówiono u mnie w gimnazjum.Black Star napisał:
Mary: Hm, to może zabierzemy się w końcu do rytuału przywrócenia, czy jak-tam-temu-było?
Świetny pomysł! Nie lubię jak umarlaki u mnie siedzą za długo
, a jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności on nawiedza właśnie MNIE !!!
Aaa, to u Ciebie on teraz przebywa! To dlatego u mnie w piwnicy tak spokojnie.
Dobra. Daj już następny. Możesz mnie nawet to wkręcić (to będę częściej wpadać xD).
Dobra, daje, daje.
A Ciebie wkręcę (a nawet już wkręciłam, bo napisalam już odcinek z Tobą) tylko musisz poczekać na wielkie wejście.
(ale wpadaj często, wpadaj, wpadaj)
NOOOOWY!
Kate: O.o Szoker. Ale serio, zaczynajmy.
Cleo: Daj no książkę.
Kate: Triss ją wzięła.
Cleo: Triss, dawaj książkę.
Triss: Ffffaaak.
Cleo: Co, niby?
Triss: Chyba ją zapomniałam. Tego...
Mary: Tego? Triss, gdzie ty masz głowę?
Triss (robi focha): Głowę to ja mam na karku, jak każdy przedstawiciel gatunku homo sapiens.
Mary: Ale ja miałam na myśli… przenośnie!
Triss: Aaa, przenośnie to ja głowę noszę w kieszeni!
Bs: Przepraszam...
Lusine (odruchowo): Proszę.
Bs: Ale ja chciałam coś powiedzieć.
Liv: Ale nikt nie chce Cię słuchać. Widzisz jak się wszystko skompliowało? Triss nie ma książki! Całe nasze plany poszły na marne.
Bs: Ale...
Liv: No? Co możez mieć tak ważnego do powiedzenia, co poprawi naszą sytuację? Co, niby?
Bs: JA mam książkę.
Liv: I nic nie mówisz?! JAK ŚMIESZ!
Bs: Phi. Sooooriiiiiiiiiiiiiiiiiii.
Lusine: O. Tego się nie spodziewałam.
Kate: Bo jesteś mało przewidująca.
Lusine: Jak śmiesz! Chodź no tu!
Kate: Nie, bo mnie skrzywdzicie.
Mary: Hę?
Lusine: A pewnie, że skrzywdzimy! Strzelę ci zaraz tak, że wylądujesz w Waszyngtonie!
Bs: Ooooo! Ja też chce do Waszyngtonu!
Triss (wzdycha): Ludzie, ale z was tępota! Możemy się zabrać do roboty? Chciałabym w końcu zacząć.
Cleo: A ja bym chciała grabie z napędem odrzutowym. Ale w życiu nie zawsze ma się to, czego się chce.
Koma, z cytatem, proszę.
Offline
Administrator
Bs: Dobrze. (wyciąga książkę) Przejdźmy do działania.
Liv: Brr, brzmi groźnie.
Triss: Ale czy zadziała?
Bs: Zobaczymy, buahaha.
Lusine: Na pewno zadziała, troche optymizmu.
Kate: Okej. Mamy potrzebne składniki?
Mary: Tajest. (wyciąga z kieszeni)
Cleo: To do garnka z nimi.
(wrzucnie składników)
Bs (czyta z książki): Pomieszać siedem razy w stronę przeciwną do przeciwnej do przeciwnej do kierunku wskazówek zepsutego zegara chodzącego tyłem do przodu...
Kate: Przepraszam bardzo ale... CO NIBY!?
Lusine: Nie co, ale jak.
Liv: Nie jak, ale od której strony to idzie.
Cleo: Tam, skąd czołgi – znienacka.
Bs: A właśnie, że od przeciwnej.
Mary: Po prostu pomieszaj, obojętnie jak, najwyżej będzie troche bardziej pokręcony.
Triss: To da się JESZCZE BARDZIEJ?
(Kate miesza)
Kate: Dobra, załatwione. Co dalej?
Bs (czyta): Doprawić do smaku...
Triss: Star. Czy to jest książka kucharska?
Bs (parzy na okładkę): Też. To takie dwa w jednym, żeby zmniejszyć koszty.
Lusine: Ale jesteś pewna, że to zadziała?
Bs: Tak. No. Chyba. Znaczy... mam nadzieje.
Kate: Co teraz?
Bs: Polać voodką i wypowiedzieć magiczne zaklęcie.
Cleo: Jakie zaklęcie?
Bs: Nie wiem, ta strona jest zamazana.
Mary: Musimy coś samemu wymyślić.
Triss: Hokus-pokus?
Mary: Liczyłam na więcej inwencji twórczej, ale niech będzie.
Kate: No to... raz, dwa, trzy... DAJEMY CZADU!!!
Może koma?
Offline
a ja Ci nie dam komenta! ;p
ale za to mas ;* buzi ;p
napisze wieczorem..
przynajmniej się postaram,bo teraz..to mi się nie chce ;p
No nareszcie coś mądrego...
że niby co?! zapamiętaj sobie raz na zawsze ja! i kilka innych zgromadzonych tu osób,nigdy! nie mówimy nic mądrego!
a w szczególności ja ;p
Ostatnio edytowany przez Kaelsy (2008-02-27 07:48:32)
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.
Offline
Administrator
nie ma komentow - nie ma odcinkow - nie ma odcinkow - nie ma rozroby - nie ma rozroby - nie ma voodki!
Offline
niee,BS - Voodka,jest zawsze! Bo Voodka jest ze mną!
Voodka Power!
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.
Offline
Black Star napisał:
Bs (czyta z książki): Pomieszać siedem razy w stronę przeciwną do przeciwnej do przeciwnej do kierunku wskazówek zepsutego zegara chodzącego tyłem do przodu...
A nie mogli napisać po prostu, że w prawo ??
Liv: Nie jak, ale od której strony to idzie.
Cleo: Tam, skąd czołgi – znienacka.
Bs: A właśnie, że od przeciwnej.
A co za różnica ?? Ja i tka nie rozróżniam kierunków XD (żart ).
Mary: Po prostu pomieszaj, obojętnie jak, najwyżej będzie troche bardziej pokręcony.
Triss: To da się JESZCZE BARDZIEJ?
No wiesz, ja potrafię pokręcić najbardziej pokręconą rzecz . Ach na moja piorunująca szczerość
.
Bs (czyta): Doprawić do smaku...
Triss: Star. Czy to jest książka kucharska?
Bs (parzy na okładkę): Też. To takie dwa w jednym, żeby zmniejszyć koszty.
Przynajmniej się mniej papieru i miejsca marnuje .
Bs: Polać voodką i wypowiedzieć magiczne zaklęcie.
No tak, jaka voodka jest uniwersalna .
Kate: No to... raz, dwa, trzy... DAJEMY CZADU!!!
No to dawaj czadu i pisz następną część xD. Proszę
Offline
Black Star napisał:
Bs: Dobrze. (wyciąga książkę) Przejdźmy do działania.
Liv: Brr, brzmi groźnie.
BS, groźne? Tego jeszcze nie było! :u
Black Star napisał:
Triss: Ale czy zadziała?
Bs: Zobaczymy, buahaha.
Lusine: Na pewno zadziała, troche optymizmu.
W sumie racja, to nie mój mąż...;p
Black Star napisał:
Kate: Okej. Mamy potrzebne składniki?
Mary: Tajest. (wyciąga z kieszeni)
Czyżby patent moich spodni?
Black Star napisał:
Cleo: To do garnka z nimi.
(wrzucnie składników)
A skąd my mamy garnek?
Black Star napisał:
Bs (czyta z książki): Pomieszać siedem razy w stronę przeciwną do przeciwnej do przeciwnej do kierunku wskazówek zepsutego zegara chodzącego tyłem do przodu...
Kate: Przepraszam bardzo ale... CO NIBY!?
To za trudne... więc! Napijmy się!
Black Star napisał:
Lusine: Nie co, ale jak.
Liv: Nie jak, ale od której strony to idzie.
Cleo: Tam, skąd czołgi – znienacka.
Bs: A właśnie, że od przeciwnej.
A od której to jest odwrotnie niż znienacka? :u
Black Star napisał:
Mary: Po prostu pomieszaj, obojętnie jak, najwyżej będzie troche bardziej pokręcony.
Triss: To da się JESZCZE BARDZIEJ?
Hmm...nie? Ale to...mówi się trudno i żyje się dalej
Black Star napisał:
(Kate miesza)
Kate: Dobra, załatwione. Co dalej?
Bs (czyta): Doprawić do smaku...
Dopieprzymy Voldka! Hahaha xDD
Black Star napisał:
Triss: Star. Czy to jest książka kucharska?
Bs (parzy na okładkę): Też. To takie dwa w jednym, żeby zmniejszyć koszty.
Bardzo ekonomicznie! Sama też mam taką!
Black Star napisał:
Lusine: Ale jesteś pewna, że to zadziała?
Bs: Tak. No. Chyba. Znaczy... mam nadzieje.
Nadzieja matką głupich...A tam takich nie brakuje...Więc zadziała! xD
Black Star napisał:
Kate: Co teraz?
Bs: Polać voodką i wypowiedzieć magiczne zaklęcie.
Cleo: Jakie zaklęcie?
Bs: Nie wiem, ta strona jest zamazana.
Mówiłam, żeby nie pić nad książką!
Black Star napisał:
Mary: Musimy coś samemu wymyślić.
No to klapa! Kto to zrobi? :u
Black Star napisał:
Triss: Hokus-pokus?
Mary: Liczyłam na więcej inwencji twórczej, ale niech będzie.
Nie wymagasz od Nas zbyt wiele? o_O
Black Star napisał:
Kate: No to... raz, dwa, trzy... DAJEMY CZADU!!!
Czuję się jak na wiejskiej potupance
Black Star napisał:
Może koma?
Obiecałam, że będzie wieczorem...no i jest xD
Któregoś, pięknego wieczora...
To niekończący się pościg za money, money. Po drodze gdzieś zapominamy,
O ludzkich wartościach, różnych mądrościach. Szczerej miłości, marzeniach,
Stając się toksyczni dla otoczenia.
Offline