Administrator
Kate napisał:
Chciałam się "zaktualizować" w tym temacie, więc powiadamiam: od października zeszłego roku nie jem ryb i już do tego nie wrócę.
W końcu mogę powiedzieć, że jestem w pełni wegetarianką.
wow, gratuluję! mam nadzieję, że dieta wege będzie Ci służyć.
Offline
Black Star napisał:
Kate napisał:
Chciałam się "zaktualizować" w tym temacie, więc powiadamiam: od października zeszłego roku nie jem ryb i już do tego nie wrócę.
W końcu mogę powiedzieć, że jestem w pełni wegetarianką.
wow, gratuluję!
mam nadzieję, że dieta wege będzie Ci służyć.
służy jak najbardziej ostatnio jadłam pyszne kotleciki z marchewki i zielonej ciecierzycy !
Offline
Administrator
a powiedz mi, na ile problematyczne jest zwyczajne robienie zakupów, w sensie - sprawdzanie, który produkt zawiera jakieś "zakazane" składniki, czytanie składów, zmiana marek? pytam, bo ostatnio chciałam kupić słodycza na prezent imieninowy dla kolegi weganina (więc jeszcze więcej restrykcji) i był to mały koszmar, we wszystkim albo mleko, albo żelatyna, albo nie wiadomo na jakim tłuszczu robione... no przyznam, ze mnie to przerosło i w końcu kupiłam przez internet, ze sklepu dla wegan stricte.
Offline
Black Star napisał:
a powiedz mi, na ile problematyczne jest zwyczajne robienie zakupów, w sensie - sprawdzanie, który produkt zawiera jakieś "zakazane" składniki, czytanie składów, zmiana marek? pytam, bo ostatnio chciałam kupić słodycza na prezent imieninowy dla kolegi weganina (więc jeszcze więcej restrykcji) i był to mały koszmar, we wszystkim albo mleko, albo żelatyna, albo nie wiadomo na jakim tłuszczu robione... no przyznam, ze mnie to przerosło i w końcu kupiłam przez internet, ze sklepu dla wegan stricte.
Czytanie składu po pewnym czasie wchodzi w nawyk. Na początku się wczytujesz, a później trwa to kilka sekund - sprawdzasz po prostu czy nie ma składników, które Tobie nie odpowiadają.
Jedyne co jest problematyczne to właśnie dostępność sojowych produktów, a jeszcze gorzej znaleźć coś bez żelatyny. Weganie póki co mają trudne życie Ale to tylko kwestia czasu, ostatnio powstaje coraz więcej sklepów i restauracji z wege żywnością.
Ja też np. żelki z pektyny kupowałam przez internet, bo szczerze mówiąc jeszcze nigdy ich w sklepie stacjonarnym nie spotkałam.
Trzeba uważać na sery, jogurty...
Z drugiej strony poznajesz składniki, które są niezdrowe i wiesz czego nie jeść.
Problemem może też być cena. Niestety, sojowe produkty, wege są drogie Parówki, które kupuję (sojowe oczywiście) kosztują 8 zł za 4 sztuki w paczce.
Najlepiej jest samemu wszystko robić. Kupić np. soczewicę, kaszę i zrobić kotleciki. Dobre są też faszerowane papryki z kuskusem Łatwo i szybko.
Offline
Papryki z kuskusem? Zjadłabym.
Offline
Administrator
Kate napisał:
Black Star napisał:
a powiedz mi, na ile problematyczne jest zwyczajne robienie zakupów, w sensie - sprawdzanie, który produkt zawiera jakieś "zakazane" składniki, czytanie składów, zmiana marek? pytam, bo ostatnio chciałam kupić słodycza na prezent imieninowy dla kolegi weganina (więc jeszcze więcej restrykcji) i był to mały koszmar, we wszystkim albo mleko, albo żelatyna, albo nie wiadomo na jakim tłuszczu robione... no przyznam, ze mnie to przerosło i w końcu kupiłam przez internet, ze sklepu dla wegan stricte.
Czytanie składu po pewnym czasie wchodzi w nawyk. Na początku się wczytujesz, a później trwa to kilka sekund - sprawdzasz po prostu czy nie ma składników, które Tobie nie odpowiadają.
no tak, tylko trzeba znać te wszystkie składniki i wiedząc, co może być zwierzęce, a co nie - jak z tym czerwonym barwnikiem z robaczków (koszenila?). a to wymaga pewnej wiedzy, jednak.
Kate napisał:
Ja też np. żelki z pektyny kupowałam przez internet, bo szczerze mówiąc jeszcze nigdy ich w sklepie stacjonarnym nie spotkałam.
widziałam w lidlu wege żelki kiedyś
Kate napisał:
Problemem może też być cena. Niestety, sojowe produkty, wege są drogie
to akurat wiem, bo jestem zwolenniczką sojowego "mleka". strasznie drogie w porównaniu z krowim (ale w coffee heaven można bez dopłaty dostać sojowe zamiast krowiego XD).
Offline
Black Star napisał:
Kate napisał:
Black Star napisał:
a powiedz mi, na ile problematyczne jest zwyczajne robienie zakupów, w sensie - sprawdzanie, który produkt zawiera jakieś "zakazane" składniki, czytanie składów, zmiana marek? pytam, bo ostatnio chciałam kupić słodycza na prezent imieninowy dla kolegi weganina (więc jeszcze więcej restrykcji) i był to mały koszmar, we wszystkim albo mleko, albo żelatyna, albo nie wiadomo na jakim tłuszczu robione... no przyznam, ze mnie to przerosło i w końcu kupiłam przez internet, ze sklepu dla wegan stricte.
Czytanie składu po pewnym czasie wchodzi w nawyk. Na początku się wczytujesz, a później trwa to kilka sekund - sprawdzasz po prostu czy nie ma składników, które Tobie nie odpowiadają.
no tak, tylko trzeba znać te wszystkie składniki i wiedząc, co może być zwierzęce, a co nie - jak z tym czerwonym barwnikiem z robaczków (koszenila?). a to wymaga pewnej wiedzy, jednak.
ano. Wiesz, jest tak, że jak Cię coś nowego zainteresuje, to zaczynasz pozyskiwać o tym wszelkie informacje, które na długo zostaną Ci w głowie. Noo koszenila fuuj
Black Star napisał:
widziałam w lidlu wege żelki kiedyś
ooo ciekawe czy jeszcze są, trochę mi nie po drodze ale może któregoś dnia wstąpie i kupię, bo mam ogromną ochotę
Black Star napisał:
to akurat wiem, bo jestem zwolenniczką sojowego "mleka". strasznie drogie w porównaniu z krowim (ale w coffee heaven można bez dopłaty dostać sojowe zamiast krowiego XD).
a słuchaj, próbowałaś może mleko sojowe z płatkami? Bo mam ochotę na płatki, ale bez krowiego mleka i zastanawiam się, jak smakuje z sojowym
Offline
Administrator
Kate napisał:
Black Star napisał:
to akurat wiem, bo jestem zwolenniczką sojowego "mleka". strasznie drogie w porównaniu z krowim (ale w coffee heaven można bez dopłaty dostać sojowe zamiast krowiego XD).
a słuchaj, próbowałaś może mleko sojowe z płatkami? Bo mam ochotę na płatki, ale bez krowiego mleka i zastanawiam się, jak smakuje z sojowym
nie próbowałam, sojowe głównie w kawie lub w koktajlu. i w drinkach malibu. XD
płatki ja akurat jem na sucho, tak po prostu - chrup, chrup - bardzo smaczne, trochę jak chipsy. XD
Offline
Użytkownik
Nie rozumiem wegetarian, którzy jedzą ryby. Ktoś mi to wytłumaczy?
Offline
Administrator
Ewangelina napisał:
Nie rozumiem wegetarian, którzy jedzą ryby. Ktoś mi to wytłumaczy?
zależy o co pytasz - jeżeli o aspekt praktyczny, tzn. dlaczego ktoś je ryby jak zrezygnował z innych mięs (produktów odzwierzęcych) to wydaje mi się, że po prostu trudno jest zrezygnować ze wszystkiego naraz, czasem lepiej (łatwiej/bezpieczniej dla organizmu) zrobić to stopniowo. a dlaczego akurat ryby najczęściej się zostawia "na koniec", to już nie wiem - czytałam, że są zdrowsze np. od kurczaka czy wołowiny. może dlatego. ^^
natomiast jeśli chodzi Ci o nazewnictwo, tzn. czemu ktoś, kto je ryby nazywa siebie "wegetarianinem", to wydaje mi się, że jest to najzwyczajniej kulturowo zakodowany podział wywodzący się z m. in. obyczajowości religii chrześcijańskiej ('w piątek nie jemy mięsa więc jemy rybę'), który w jakiś sposób przeważa nad klasyfikacją biologiczną. i dlatego też w restauracjach często można spotkać w sekcji "dania wegetariańskie" np. łososia. XD
Offline
Użytkownik
Ja nie patrzę na swój wegetarianizm przez pryzmat wiary, zdecydowanie mimo, że jestem wierząca.
Nie rozumiem dlatego, bo skoro się nie jada mięsa bo to żyje, to czemu je się rybę, która też żyła.
Offline
Niektórzy są wegetarianami nie z powodów etycznych, a dlatego, że po prostu nie lubią mięsa, ale lubią ryby i tyle.
A nazywają siebie wegetarianami, albo dlatego, że nie wiedzą iż 100% wegetarianie nie jedzą ryb, albo też z tego powodu, że nie chce im się tłumaczyć, że nie są w pełni wegetarianami bo to i tamto... Większość i tak nadal nie wie jaka jest różnica między weganami, a wegetarianami, więc co dopiero "semiwegetarianin"...
Offline
Administrator
Kate napisał:
Niektórzy są wegetarianami nie z powodów etycznych, a dlatego, że po prostu nie lubią mięsa, ale lubią ryby i tyle.
no i są jeszcze tacy, którzy rezygnują z pewnych mięs z powodów zdrowotnych i też czasem nazywają się wegetarianami, chociaż faktycznie np. zrezygnowali tylko z mięsa czerwonego (a przynajmniej ja o takich przypadkach słyszałam). jest to, rzecz jasna, nieścisłość semantyczna, ale - zastanawiam się - chyba już samo dążenie do ograniczania mięsa jest wartościowe z perspektywy etyki wegetariańskiej?
Offline