Ewangelina - 2015-03-09 19:54:56

Jak sądzicie, kto powinien w związku dominować? Nie chodzi mi tutaj tylko o seks, a o wiele spraw związanych z chodzeniem ze sobą. A może lepiej, jak wpływ na to mają dwie strony, w tej samej dawce? W takim razie, czy tak się da?

Black Star - 2015-03-10 01:37:28

Ewangelina napisał:

Jak sądzicie, kto powinien w związku dominować?

osobiście najbardziej podobają mi się związki, w których relacja przypomina partnerstwo a nie pole bitwy czy walkę o władzę. ;) jeżeli wchodzę w związek z własnej, nieprzymuszonej woli, to będę się wiązać z kimś, z kim potrafię się dogadać (czyli: w sprawach fundamentalnych, niepodlegających dyskusji mamy podobne poglądy, w sprawach mniejszych - potrafimy rozmawiać). poza tym - idealistyczne założenie, ale co tam - zakładam, że w związku dbamy nie tylko o szczęście własne, ale i o szczęście partnera, stanowimy pewną całość i mamy wspólne cele, wspólne sprawy i wspólnie je rozwiązujemy (jednocześnie oczywiście nie wyrzekając się swojej osobowości itp).

oczywiście nie da się żeby zawsze i wszystko było "po równo", ale też nie o to chodzi - są sprawy, na których zależy nam bardziej (więc chcemy o nich decydować) i takie, na których zależy nam mniej (więc ustępujemy), wydaje mi się, że obie osoby w związku powinny być gotowe na pewien kompromis i najważniejsze decyzje podejmować wspólnie, natomiast w różnych dziedzinach życia zawsze będą sfery, w których dominuję ja i sfery w których dominuje partner, ale nie w znaczeniu walk o władzę w związku, tylko tak naturalnie. z życia wzięty przykład absurdalny: jestem kiepska w dokonywaniu wyborów "gdzie pójdę na obiad/kawę/lody", więc jak się z kimś umawiam, to zdaję się na wybór drugiej strony (obojętnie, koleżanka, kumpel, chłopak, whateva) - żadna dominacja, wygoda obu stron. inny przykład, mniej absurdalny: moi znajomi, niedawno po ślubie, poszukują nowego mieszkania, bo się będą wyprowadzać "na swoje"; on ma taką pracę, że wykonuje ją w domu, przed kompem, ona pracuje w korporacji miejscowości X, więc mieszkanie będzie zlokalizowane w miejscu, z którego jest dobry dojazd do X - też nie dominacja, a wymogi sytuacji + kompromis.

Ewangelina napisał:

Nie chodzi mi tutaj tylko o seks, a o wiele spraw związanych z chodzeniem ze sobą.

a w tym kontekście, jeszcze prościej, powiedziałabym: w zależności od chęci, preferencji i upodobań w konkretnej sytuacji (wszak nie trzeba uprawiać seksu tylko na jedną modlę przez całe swoje życie).

Cleo - 2015-03-10 12:05:25

Nie potrafię Ci odpowiedzieć na to pytanie, bo nie ma u mnie dominacji w związku z mojej ani ze strony mojego chłopaka. Jesteśmy przyjaciółmi, przedstawiamy swoje zdanie na dany temat i podejmujmy decyzję. Ja zostawiam sobie też margines czasu na przemyślenia, bo jestem dość zaborcza. Coś mi się nie podoba, ale mówię "jest ok", a gdy przemyślę sprawę, zastanawiam się "mój Boże, co mi w tym nie pasowało?". W/w "kompromis + wymogi sytuacji" też grają u nas rolę, bo mieszkamy w innych województwach, dlatego naturalnym było dla niego, że w przyszłości zamieszkamy u mnie.
Taki model jaki przedstawiła BSia jest najrozsądniejszy. Moja siostra w związku wprowadziła zasadę, że jej chłopak podejmuje decyzje, jak to ona ujęła - w sprawach nieważnych - ale w efekcie podejmuje decyzję o wszystkim i w końcu wykrzyczała mu, że "wszystko musi być tak jak on chce".

Black Star - 2015-03-13 18:30:02

Cleo napisał:

Moja siostra w związku wprowadziła zasadę, że jej chłopak podejmuje decyzje, jak to ona ujęła - w sprawach nieważnych - ale w efekcie podejmuje decyzję o wszystkim i w końcu wykrzyczała mu, że "wszystko musi być tak jak on chce".

no właśnie, obawiałabym się, że w związku, gdzie jedna strona wyraźnie dominuje, druga może się czuć tłamszona/niedoceniana/mniej ważna i potem robią się z tego kłótnie i żale.

Kate - 2015-03-15 22:44:56

Ja również i w swoim związku nie widzę dominacji. Oboje sobie o wszystkim mówimy, oboje wspólnie podejmujemy decyzje. Niedawno mój partner zapytał mnie co sądzę o 3-miesięcznym szkoleniu, które jest potrzebne przed rozpoczęciem pracy. Szkolenie polega na wyjeździe, rozłąka, nie wiadomo kiedy będziemy się widzieć i te sprawy.
Odpowiedziałam, że jeśli zapewni mu to pracę, której chce i która będzie stabilna - to nie widzę żadnego problemu, damy radę.
I ja też pytam go o radę w wielu kwestiach. Tak jak Cleo powiedziała, jesteśmy przyjaciółmi. Bo związek to i miłość i przyjaźń.
Ale są też sytuacje, w których mówię "sam coś wybierz/Ty zdecyduj", kiedy po prostu albo się nie znam, albo mi się nie chce :P. Czyli to o czym wspomniała BS :)

GotLink.pl